piątek, 25 listopada 2011

Zakupki

         Pewnego dnia moja główka pomyślała, że należałoby coś stworzyć na Święta, które się szybciochem zbliżają. W sumie nie czuć tego w powietrzu, ponieważ pogoda jak na razie w moim podczeskim regionie zachwyca. Jednak zakupiłam kilka wstążek i mulin, z którym za pewne zrobię jakieś bombki. 
          W kiosku zachwyciły mnie dwie gazetki wydane przez Hafty Polskie. Szczególnie podoba mi się Złota kolekcja. Bardzo lubię takie duże hafty, ale niestety są pracochłonne i czasochłonne. Mam nadzieję, że znajdę kiedyś czas i wyszyję parkę na koniach, która szczególnie przykuła moją uwagę. 

wtorek, 15 listopada 2011

Misiek

Dorwałam gazetkę Haftów Polskich z 2008 roku i znalazłam mały zimowy obrazek, który został przerywnikiem świątecznym podczas wyszywania Marii z dzieciątkiem. Za pewne znajdzie swoje miejsce jako karteczka świąteczna lub pin-keep. Mam nadzieję, że znajdę czas aby przygotować jeszcze klika świątecznych hafcików.  Wszystko okaże się w grudniu :) 

poniedziałek, 14 listopada 2011

Pełnia

            Dziś nie o haftowaniu....chociaż z nim związane. Zaczęło się normalnie. Siadam przy oknie w rogu mojego narożnika poddając się natchnieniu wyszywania, nagle zastanowiło mnie to, że mam  jak na późny wieczór  dość jasno....hmmm spoglądam na sufit normalnie, spoglądam przez okno i .... widzę jak z horroru o wilkołakach, olbrzymi księżyc, który starał się niczym Don Kichot walczyć z chmurami jak z wiatrakami. Jednak one go ciągle zasłaniały tworząć mroczny charakter jesiennego wieczoru.... 
                Oczywiście rzucam wszystko i biegnę po aparacik. Ponieważ nie jestem zawodowcem stałam przy oknie kilka dobrych minut zanim cokolwiek udało mi się uchwycić. Zmarzłam ale było warto. Oto jak księżyc zaglądał w sobotę w moje okno :) 

wtorek, 8 listopada 2011

Drobnostki

Po weekendzie.... minął szybko. Można by rzec, że z prędkością światła. A tu nic nie zrobione. Wszystko zaplanowane leżało, gdyż ważne było weekendowe spotkanie z rodziną, które skończyło się objedzeniem, a nawet pozwolę sobie użyć brzydszego słowa - obżarciem. Ale nie ma czego żałować takich pyszności dawno moje podniebienie nie czuło.
W czasie gdy nie zawsze mam ochotę na wyszywanie robię takie oto małe drobnostki. Haftowane kolczyki znalazłam w Twórczych Inspiracjach. Wybrałam troszkę inną kolorystykę niż w gazecie, natomiast te poniższe to efekt mojej wyobraźni.


środa, 2 listopada 2011

Maria z dzieciątkiem cd.

Piękna Polska Złota Jesień za oknem, cóż chcieć więcej o tej porze roku? ... hmmm za pewne znalazłoby się kilka rzeczy, ale co do pogody nie można mieć zastrzeżeń. Jedyne uwagi można mieć do mojego haftu, który pozostawiony na weekend sam sobie, sam się nie zrobił... Może to nawet dobrze, bo co to za przyjemność z pracy by była, jakby jej nie było. Zakręcone i pogmatwane ale prawdziwe.
Tak wyglądają dotychczasowe efekty mojej pracy. Pomału, pomału ale pewien zarys początkowy już jest.